czwartek, 10 marca 2016

Maruda

Przyczłapał ostatnio na seminarium Pan Maruda. Przyczłapał, co warto dodać, 20 minut spóźniony. Zaczął swe wystąpienie od stwierdzenia, że seminarium jest bez sensu na naszym etapie rozwoju, bo nie mieliśmy jeszcze chorób zakaźnych, neurologii, obrony przed czarną magię itd. A potem już poszło... że ten blok to bez sensu, bo nic nie zapamiętamy, że skrócone studia bez sensu, że w ogóle medycyna bez sensu i życie bez sensu i on jest chory i mu się nie chce.
Zamiast trzymać się tematu (który można było skończyć w 20-30 minut) całą godzinę zbaczał, zagadywał. A grupa chętnie współpracowała przekupiona dowcipnymi komentarzami, anegdotami, anarchistyczną postawą ("nie noszę identyfikatora bo nie") i magicznym zdaniem "co istotne do egzaminu to ja powiem". Szkoda, że następnego dnia okazało się, iż wiedza z tego "bezsensownego" tematu jest nam potrzebna na kolejnym seminarium...
Coś to marudzenie zaraźliwe :(