wtorek, 24 grudnia 2013

Święta

I znów zniknęłam... Przez ten czas sporo się wydarzyło, ale o tym potem. Dziś chciałabym złożyć wam wszystkim, drodzy czytelnicy
WESOŁYCH ŚWIĄT
Maturzyści, życzę wam niegasnącej chęci do nauki, wymarzonych wyników na maturze i dostania się na wybrane studia
Studenci, samych piątek w indeksie, zaliczanie w pierwszym terminie i powodzenia w sesji
oraz dla wszystkich szczęśliwych, spokojnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia!


sobota, 30 listopada 2013

Listopad

Listopad minął jak z bicza strzelił. Mam wrażenie, że dopiero się zaczął a już dobiega końca.
Nie wydarzyła się wiele ciekawych rzeczy. Każdy dzień jest podobny do poprzedniego, czas przecieka przez palce.
Udało mi się poprawić kolokwium z biochemii i mam nadzieję, że zła biochemiczna passa w końcu zostanie przerwana. To, co katedra robi żeby nam "umilić" życie to materiał nie tylko na notkę, ale niemal na książkę. Ogólnie rzecz ujmując, nie zazdroszczę przyszłym rocznikom.
W tym miesiącu rozpoczęliśmy zajęcia z Mikrobiologii, zwanej teraz czule "mikrobiolololo". Zapowiada się nawet ciekawie, udało mi się nawet załapać na pierwszą (i mam nadzieją ostatnią) poprawę wejściówki. Dostałam 4,5, tylko czy nie można tak było od razu.

środa, 6 listopada 2013

3 miesiące piekła, czyli wakacje studenta-poprawkowicza vol. 2 - praktyki

Chyba każdy student medycyny z utęsknieniem czeka na pierwsze w życiu praktyki wakacyjne. Nie inaczej było w moim przypadku. Oczywiście bywałam już wcześniej w szpitalach, dlatego większość procedur czy sytuacji nie była dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Niemniej, te pierwsze praktyki z pewnością będę wspominać jeszcze długo.

Zgodnie z karteczką z programem praktyk miałam spędzić w szpitalu 120 godzin w czasie 4 tygodni. Zaczęłam od początku sierpnia, gdyż wcześniej byłam na warsztatach gitarowych. Wybrałam oczywiście szpitale moim rodzinnym mieście, oddział internistyczny. Wakacje były już w pełni, więc poza mną na oddziale była tylko jeszcze jedna praktykantka, zresztą córka koleżanki mojej mamy. I oczywiście mnie znała :) Ech jaki ten świat mały.

Jak więc wyglądał typowy dzień?
Przychodziłam na 6:30 i zaczynałam typowe zabiegi pielęgnacyjne: mycie, poprawianie/wymiana pościeli, rozdawanie leków, robienie zastrzyków. Zwykle zanim się obejrzałam była już 9:00 i wszyscy czekali na obchód.

poniedziałek, 28 października 2013

Oficjalnie witam II rok.

Obiecałam sobie, że odezwę się, gdy liczba wejść na stronę przekroczy 10 000. Bardzo się zdziwiłam nagłym wzrostem zainteresowania. Pozytywnie oczywiście ;) Dlatego tym bardziej się cieszę przekazując wam w końcu dobre wieści, mianowicie ZDAŁAM! I chemię i anatomię! Niniejszym z całego serca dziękuję wszystkim za wsparcie wyartykułowane czy też nie.
Ostatni tydzień był chyba najszczęśliwszym w moim życiu. W poniedziałek obudziłam się o 6 i zdałam sobie sprawę że egzamin nie jest we wtorek. Na szybko zaczęłam robić egzaminy z lat poprzednich i powtarzać wzory. Wyobraźcie sobie taki obrazek: siedzę rozczochrana na podłodze, tętno 190, wokół mnie tony papierów - notatki, testy, książki, nerwowo zerkam na zegarek, który nieubłaganie odmierza czas do egzaminu. I pluję sobie w brodę że przez cały weekend odsypiałam zbója. Na szczęście zbój i egzamin z chemii układane przez inną osobę nie stanowiły specjalnego problemu. Wywalczone 3 mam.
Jeszcze tego samego dnia miałam pierwsze kolokwium z fizjologii - z hormonów. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy je zdałam... uzyskawszy 9 na 10 punktów! Byłam tak szczęśliwa że po powrocie do domu udałam się prosto do łóżka i zostałam tam do rana.

poniedziałek, 30 września 2013

3 miesiące piekła, czyli wakacje studenta-poprawkowicza vol.1

Długo nie pisałam bo nie było się czym chwalić. Letnia sesja egzaminacyjna była dla mnie największą życiową porażką. Nie zdałam ani jednego egzaminu. Dlatego powzięłam postanowienie, że całe wakacje poświęcę nauce, aby w sesji poprawkowej wszystko bez problemu zdać i zacząć nowy rok z czystym kontem. I rzeczywiście starałam się codziennie coś robić, spokojnie przerobić cały materiał. 3 miesiące to w końcu sporo czasu. Nawet na 2 tygodniowym obozie gitarowym sobie nie odpuściłam.
Na poprawki przyjechałam dużo spokojniejsza niż byłam w czerwcu. Zdanie histologii i anatomii brałam prawie za pewniak. Problemów spodziewałam się tylko z chemią. Niestety nie było tak różowo.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Anatomiczny horror - finał

Egzamin był niestety prawdziwym horrorem. Pomijając już nawet nieludzką dla mnie godzinę - 7:45.
Profesor obiecywał, że pytania będą tylko z wykładów. I uczyłam się tylko z wykładów, ewentualnie uzupełniając własnymi notatkami do kolokwiów. Egzamin był w formie testowej. 100 pytań, 120 minut pisania. Pierwsze pytane i już zwątpienie, bo nie znam odpowiedzi. A potem nie było wcale łatwiej.

środa, 19 czerwca 2013

Pożegnanie z prosektorium

Sezon na taplanie w formalinie mogę oficjalnie uznać na zakończony :D. Zdałam egzamin praktyczny z anatomii i teraz nie pozostaje mi nic innego jak kuć dalej na teorię.
Był to chyba najbardziej stresujący dzień w moim życiu. Byłam w 3 turze zdających na 12:45, ale od rana siedziałam jeszcze nad atlasami, świadoma że nie wszystko zdążę powtórzyć. Zdałam też sobie strawę, że nie powtórzyłam mózgowia i nie umiem nazw angielskich.  Wzięłam więc te nieszczęsne atlasy też na egzamin, ale niestety nie miałam okazji z nich skorzystać.

niedziela, 16 czerwca 2013

Biedroneczka w prosektorium

Słonko świeci, ptaszki śpiewają, dzieci się śmieją, a sesja trwa.
Aż ciężko się skupić w taką pogodę, choć pewnie gdyby padało, marudziłabym, że szaro, buro i śpiąco i uczyć się nie chce. W każdym razie, słoneczko i zieleń przypominają o zbliżających się wakacjach i motywują do nauki, żeby wakacje mogły trwać jak najdłużej.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Sesja is coming!


Miałam się odzywać częściej a wyszło jak zwykle, ale już piszę co się ze mną przez ten czas działo.
Przede wszystkim udało mi się po długim i zaciekłym boju zaliczyć wszystko z anatomii. Mam nauczkę na przyszłość, że nie warto się uczyć tak by umieć, tylko rozwiązać giełdy żeby zdać. Sad but true. Kochany pan F. chyba do końca tj. do czwartku myślał, że więcej ze mnie wydusi, ale nie było szans. Nie rozumiałam jego pytań. Są dość specyficzne. Plus jest taki, że do egzaminu już perfekcyjnie umiem czaszkę, krtań i nerwy czaszkowe, a to całkiem spory kawał materiału.

poniedziałek, 13 maja 2013

Porażki chodzą stadami

Stare ludowe powiedzenie mówi, że jeśli myślisz że jest źle to zawsze może być gorzej. W przypadku dzisiejszego dnia Parki wykazały się niesamowitą wprost kreatywnością.

Anatomiczny i chemiczny horror

No i wykrakałam. Chemia była koszmarna. Szczerze mówiąc po podpisaniu się chciałam już oddać kartkę, bo nie rozumiałam ani jednego zadania. Na szczęście potem coś tam jednak nabazgrałam. Może 1 punkt będzie, ale na więcej niż 3 nie ma co liczyć. Zbóju z chemii oto nadchodzę!

poniedziałek, 6 maja 2013

Żyję! ... Chyba

Po pierwsze przepraszam za niepisanie i obiecuję poprawę. Najpierw nie miałam weny, potem tyle już się tego nazbierało, że nie wiedziałam od czego zacząć i w końcu w ogóle przestałam pisać. To błędne koło zresztą dobrze opisuje to, jak teraz sobie radzę na uczelni. Generalnie dno i masakra ale robię dobrą minę do złej gry.

wtorek, 12 marca 2013

Ile kosztuje ludzkie życie?

W drugim semestrze rozpoczęliśmy serię wykładów o tajemniczej nazwie EBM. W naszym ojczystym języku po prostu Medycyna Oparta na Faktach. Jest to chyba jedyny przedmiot zaliczany na podstawie obecności, stąd gromadzi się na nim spora część studenckiej gawiedzi. 
Wydawało się, że może to być coś ciekawego, ale niestety ponownie czekało nas rozczarowanie. W skrócie, przez cały wykład prowadzący rozwodzi się nad tym, czy warto leczyć pacjenta z daną chorobą. I tu wśród nas, przyszłych adeptów sztuki lekarskiej, pojawia się pytanie: Czy można przeliczać zdrowie i życie pacjenta na "zielone"?
Może mam zbyt romantyczne pojęcie o zawodzie lekarza, może na pierwszym roku studiów jeszcze nic o życiu nie wiem, w końcu może jestem po prostu młoda i głupia... Wydaje mi się jednak, że rentowność danej terapii powinna być ostatnią rzeczą o jaką martwi się lekarz.

sobota, 16 lutego 2013

Potwór z pokoju obok

Do tej pory nie poruszałam tej kwestii, żeby nie marudzić (wiem, że straszna ze mnie maruda i gaduła, ale walczę z tym), lecz dziś tak w ramach rozrywki... Jeśli to ze mną jest coś źle, to dajcie mi znać. Nie chcę przecież męczyć niewinnej istoty.

niedziela, 10 lutego 2013

Więcej szczęścia niż rozumu

Zdarzył się cud za który chyba przyjdzie mi na kolankach do Częstochowy truchtać. Mianowicie ponoć w listy z biofizyki wkradł się błąd i jednak zdałam :) Żeby jednak zbytnio się nie rozochocać pójdę jutro potwierdzić te rewelacyjne wieści. 
Pojawiły się też wyniki z Embriologii i też podobno zdałam ;) Nic tylko świętować.
Wróciłam już do studenckiego mieszkanka (gdyż rodzina pojechała na ferie) i rozkoszuję się chwilowym brakiem współlokatorki. A to oznacza muzykę do 3 w nocy, nocne seanse filmowe w łóżeczku z herbatką w łapce i kąpiele z bąbelkami w wannie.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Sesja pierwsza, podejście pierwsze

Z mojej perspektywy pierwszą sesję można uznać za zakończonę, choć ofizjalnie kończy się dopiero w następny poniedziałek.
Do sesji będzie jeszcze podejście nr 2, gdyż nie zdałam molekurwy (pardon biologii molekulernej) i biofizyki. Nieszczęście na tym niekoniecznie się kończą, gdyż nadal czekam na wyniki embriologii. 
Ferii na naszej uczelni niet, więc mimo iż dopiero przyjechałam do domu już siadam do nauki.

wtorek, 29 stycznia 2013

Do startu, gotowi, start!

Dziś rannym świtem, tj. o 12.30 rano czasu środkowoeuropejskiego rozpoczęła się moja pierwsza w życiu sesja (i nie ostatnia mam nadzieję).
Zaliczenie z embriologii na szczęście przypominało te, z lat poprzednich stopniem trudności i ogólną tematykę (nie było ani jednego białka! tylko 2 enzymy ;)) Taki miły akcent na początek. Mam nadzieję, że zdałam, bo aż głupio to oblać.

sobota, 26 stycznia 2013

System Eliminacji Studentów Jest Aktywny

Tak tylko na moment wpadam z wieściami z frontu. 
1. Nózia elegancko zaliczona, ze sporym zapasem
2. Prezentacja z historii wprawiła w zachwyt panią profesor
3. Filozofia i socjologia napisane, teraz czekamy na wyniki ( a była rosyjska ruletka, więc nie ma co przewidywać)
4. Z anatomii jestem na bieżąco, więc poniedziałek wolny :)
5. We wtorek zaczyna się armagedon, popularnie zwany SESJA!!!!!
Program imprezy:
wtorek - Embriologia
środa - Molekurwa, znaczy tego Biologia Molekularna
piątek - Biofizyka
sobota - SPANIE
Amen 
Obym wszystko zdała
Trzymajcie kciuki



For whom the bell tolls - Metallica

wtorek, 22 stycznia 2013

Anatomiczny horror 6 - Konczyna dolna

Jakoś mam ostatnio problem z koncentracją. 
Niby cały weekend coś robiłam, ale po kolokwium z anatomii miałam wrazenie, że mogłam się bardziej postarać. Szpilki poszły jako tako. Nieocenione były tu zajęcia fakultatywne (tzw "faki ;) ) tuż przed samym kolokwium. Można było szybko wykuć co na którym preparacie widać. No i to dało efekt 6,5 punkta na 10. Jednego błędu sobie nie mogę wybaczyć - pomyliły mi się żyła i tętnica udowa ;)
Test niestety już tak dobrze nie poszedł. Miałam 14 na 30 pkt. Do zdania zabrakło mi 4. Z poprzednich lat nie powtórzyło się ani jedno pytanie :(
W czwartek kolejny termin. I zaliczenie z filozofii. I prezentacja z historii medycyny...

Nawał pracy powoduje u mnie ciągły ból głowy, a potrzebuję jakiegoś kopa, żeby wziąć się w garść. Dziś zapowiada się bezsenna noc (tzn jeśli się zmobilizuję i wyjdę na to arktycne powietrze do sklepu po energy drinki). 

Z pozytywnych akcentów. 
Dziś była ostatnia histologia w tym semestrze. Zaliczyłam wszystkie wejściówki, więc z czystym kontem wbiegam w II semestr. Jeśli po sesji mnie nie wypieprzą. 

Skoro ostatnio Apocalyptica przypadła wszystkim do gustu, dziś kolejna piosenka tego zespołu. Panie i ... Panie "The End of me"


piątek, 18 stycznia 2013

256 shades of Grey

Tak jakoś nie miałam weny, a i czasu nie za wiele. I nagle zrobił się miesiąc odkąd tu w ogóle zaglądałam. Tęsknił ktoś?
Ogólnie dopiero teraz zaczyna się robić ciężko. 
W poniedziałek mamy koło z kończyny dolnej. Muszę się pochwalić, że pierwszy raz udało mi się uczyć na bieżąco i czuję się z tego tematu w miarę pewnie. 
W tym samym tygodniu jest też zaliczenie z filozofii (tak, mamy taki debilny przedmiot) i socjologii medycyny. A potem sesja. Zaczynamy embriologią, potem dzień przerwy i biologia molekularna i biofizyka na dobry koniec tygodnia.
Miało być jeszcze zaliczenie z historii medycyny, ale prowadzącą dopadła grypa. Może dobrze, bo miał to być egzamin ustny. Brrr
Na razie udało mi się zaliczyć parazytologię (tylko dzięki giełdom i niesamowitej mobilizacji 2 dmi przed) oraz informatykę. 

Jeśli o bieżące rzeczy chodzi.
Hitem był dzisiejszy wykład z biofizyki. Nie miałam pojęcia, że techniki takie jak tomografia komputerowa, czy rezonans magnetyczny są tak skomplikowane (i że przyszłemu lekarzowi wypaa to wszystko wiedzieć). Jako komentarz do powyższego mogę zaprezentować dzieło powstałe pod wpływem słów profesora:
"Człowiek odróżnia 256 odcieni szarości. To o wiele więcej niż kolorów"
Nie, nie czytałam 50 shades of Grey i nie zamierzam.

Piosenka na dziś to coś co chodzi za mną już trzeci dzień. Dosłownie słucham jej cały dzień w kółko.
Apocalyptica "I don't care"


BTW Bardzo cieszy mnie duża liczba odwiedzin w zakładce "strony medyczne". W wolnej chwili postaram się tam dodać to, na co zwracają uwagę nasi doktorzy i profesorowie. Może komuś ułatwi to naukę.