niedziela, 19 stycznia 2014

Kolejna randka z biochemią

Uff, dobrze że ten tydzień już się skończył. Nie było nawet najgorzej, choć z ostateczną oceną wstrzymam się do otrzymania wyników z fizjologii (poniedziałek) i mikrobiologii (cholera wie kiedy). Z kolokwium z angielskiego natomiast dostałam dwie piękne piąteczki. No może jedna mniej piękna, bo z minusem. Zaliczyłam też seminarium z biochemii! Pierwszy raz w pierwszym terminie! Jestem w tym coraz lepsza. Strach pomyśleć jakim biochemicznym gigantem mogłabym się stać za rok lub dwa.
Poprawa z nereczki (fizjologia) była ciężka, zwłaszcza że zastosowano wobec biednych studentów strategię rodem spod Grunwaldu. Czekaliśmy prawie godzinę, a z minuty na minutę coraz więcej osób popadało w obłęd z nadmiaru wątpliwości. Śmiem twierdzić, że czekanie w upale to przy tym pikuś ;)
Na przyszły tydzień przewidziano takie atrakcje jak: kolokwium z Podstaw Medycyny Klinicznej (które ma być trudniejsze niż poprzednie, bo "coś za łatwo poszło") oraz ostatnie seminarium i kolokwium z biochemii.
Z PMK nie mam specjalnych problemów. Jest to ciekawe, mamy ładne prezentacje do nauki i w ogóle cud miód i mandarynki. Podczas nauki innych rzeczy złapałam się nawet na tym, że mówię do siebie "jeszcze ten rozdział i w nagrodę mogę poćwiczyć EKG". Co ta medycyna robi z ludźmi :D
Z biochemii natomiast istny armagedon. Nadchodzące koło jest z "Integracji metabolizmu" czyli właściwie ze wszystkiego co było do tej pory. Zapowiada się kilka niedospanych nocy, hektolitry kofeiny w różnej postaci i zdrowaśki żeby to pozaliczać i z radością rozpocząć przygotowania do egzaminu.
Piosenka na dziś: "Feel your love tonight" Van Halen
Arrivederci!

niedziela, 12 stycznia 2014

Zła biochemiczna passa przełamana!

I znów to samo - miałam pisać, łaziłam koło tego jak koło jeża i nagle zrobił się środek stycznia. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko fakt, iż przez ostatni tydzień bardzo ciężko pracowałam, żeby zdać kolejne koło z biochemii. Nie spałam prawie 3 doby, prawie nie jadłam, ze zdenerwowania ręce drżały mi jak u alkoholika. Ale udało się za pierwszym razem! Już drugie koło z rzędu obyło się bez poprawki! :D A że seminarium zdawałam 3 razy (z tego ostatni tuż przed kolokwium) to ciiii ;)
Nie mogę jednak spocząć na laurach, bo w środę kolejne seminarium. Tym razem z "teoretycznej części pracowni".