środa, 6 listopada 2013

3 miesiące piekła, czyli wakacje studenta-poprawkowicza vol. 2 - praktyki

Chyba każdy student medycyny z utęsknieniem czeka na pierwsze w życiu praktyki wakacyjne. Nie inaczej było w moim przypadku. Oczywiście bywałam już wcześniej w szpitalach, dlatego większość procedur czy sytuacji nie była dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Niemniej, te pierwsze praktyki z pewnością będę wspominać jeszcze długo.

Zgodnie z karteczką z programem praktyk miałam spędzić w szpitalu 120 godzin w czasie 4 tygodni. Zaczęłam od początku sierpnia, gdyż wcześniej byłam na warsztatach gitarowych. Wybrałam oczywiście szpitale moim rodzinnym mieście, oddział internistyczny. Wakacje były już w pełni, więc poza mną na oddziale była tylko jeszcze jedna praktykantka, zresztą córka koleżanki mojej mamy. I oczywiście mnie znała :) Ech jaki ten świat mały.

Jak więc wyglądał typowy dzień?
Przychodziłam na 6:30 i zaczynałam typowe zabiegi pielęgnacyjne: mycie, poprawianie/wymiana pościeli, rozdawanie leków, robienie zastrzyków. Zwykle zanim się obejrzałam była już 9:00 i wszyscy czekali na obchód.

Śniadanie było około 8:00. Czasem też pomagałam w jego wydawaniu lub karmiłam niektórych pacjentów. Gdy było wyjątkowo gorąco biegałam poić osoby leżące aż do końca mojej "zmiany" czyli mniej więcej 12:30.
Przed wyjściem przygotowywałam leki do podania o 14. W międzyczasie wykonywałam zadanie zlecone przez pielęgniarkę, która się mną opiekowała, oddziałową lub inne osoby, które akurat miały coś prostego acz wrednego do wykonania ;)

Z powodu poprawek przeniosłam połowę praktyk na koniec września, lecz przepracowałam z tego tylko tydzień. Nie dlatego, że nie chciałam więcej, wręcz przeciwnie, okazało się że te 120 godzin to nie godziny zegarowe a lekcyjne, 45-minutowe.

To tak ogólnie, konkretne sytuacje, piekielne, ciekawe i zabawne opiszę następnym razem. A teraz wracam do nauki kwasów nukleinowych na piątkowe koło z biochemii. Seminarium udało mi się zdać, wciąż nie wiem jakim cudem :D

Porcja riffów na dziś: "Runnin' with the devil" legendarnego zespołu Van Halen
Arrivederci!

8 komentarzy:

  1. Praktyki ;) Ja mam w każdy czwartek 5 godzin na oddziale iście smutnym tzw. OIT... wiec ja przychodzę, mycie pacjentów, robienie leków (w 90% jest to nabieranie do strzykawek), podawanie im pacjentom, czasami karmienie i dreptanie z nogi na nogę do końca zmiany bo za bardzo nie ma co robić ;p Ale za to dzisiaj widziałam zakładanie rurki do tracheotomii ;) Więc coś się działo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pamiętam czy kiedykolwiek komentowałam Ci notki. Chyba nie. Przeczytałam całego bloga jeszcze w wakacje. Przyznam szczerze, że prawie zwątpiłam w to, że pojawisz się tu wraz z nadejściem roku akademickiego. Myślałam, że kariera pisarska dobiegła końca, a tu proszę, jaka niespodzianka! Cieszę się, że jesteś i nadal dzielisz się wszystkim z nami. :)) Gratuluję sił podczas poprawek. Przyznam szczerze, że ulżyło mi, kiedy ujrzałam posta, że w końcu wszystko za Tobą i w miarę spokojnie wkraczasz w II rok. Trzymam za Ciebie kciuki i jeszcze raz gratuluję samozaparcia, wytrwałości oraz determinacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałem chyba wszystko i... zabrakło tekstu :P Na darmo moja prośba, ale pisz proszę trochę częściej (chociaż wiem że nie ma kiedy ;)). Ukłon dla Ciebie za niesamowity upór i rozwalenie egzaminów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, kajam się, bo powinnam pisać częściej i nie mam dla siebie żadnego sensownego wytłumaczenia, Może zrobimy tak: obiecuję, że najpóźniej w piątek co tydzień pojawi się nowa notka :D

      Usuń
    2. Tyle wygrać...
      Merci ;)

      Usuń
  4. Witam
    Mam pytanie. Kiedy studenci są w szpitalu klinicznym? Kiedy ich jest najwięcej? lipiec-sierpien-wrzesien? W czerwcu ich nie ma? Chcę uniknąć ich obecności a idę do szpitala. Proszę o odpowiedz, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń