Poprawa z nereczki (fizjologia) była ciężka, zwłaszcza że zastosowano wobec biednych studentów strategię rodem spod Grunwaldu. Czekaliśmy prawie godzinę, a z minuty na minutę coraz więcej osób popadało w obłęd z nadmiaru wątpliwości. Śmiem twierdzić, że czekanie w upale to przy tym pikuś ;)
Na przyszły tydzień przewidziano takie atrakcje jak: kolokwium z Podstaw Medycyny Klinicznej (które ma być trudniejsze niż poprzednie, bo "coś za łatwo poszło") oraz ostatnie seminarium i kolokwium z biochemii.
Z PMK nie mam specjalnych problemów. Jest to ciekawe, mamy ładne prezentacje do nauki i w ogóle cud miód i mandarynki. Podczas nauki innych rzeczy złapałam się nawet na tym, że mówię do siebie "jeszcze ten rozdział i w nagrodę mogę poćwiczyć EKG". Co ta medycyna robi z ludźmi :D
Z biochemii natomiast istny armagedon. Nadchodzące koło jest z "Integracji metabolizmu" czyli właściwie ze wszystkiego co było do tej pory. Zapowiada się kilka niedospanych nocy, hektolitry kofeiny w różnej postaci i zdrowaśki żeby to pozaliczać i z radością rozpocząć przygotowania do egzaminu.
Piosenka na dziś: "Feel your love tonight" Van Halen
Biochemia, wszędzie ten sam cyrk:D Zakończyłam swój płomienny romans z tym przedmiotem w zeszłym roku i jak uczniom na korkach musiałam wyłożyć cykl Krebsa, to i tak musiałam odkopać podręcznik do liceum - tak to potem zostaje w głowie i się przydaje. Ale nie martw się, każdy to w końcu jakoś zalicza:)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, bo kolejnych warunków to ja już psychicznie chyba nie zniosę :( zwłaszcza z czegoś chemiopodobnego
OdpowiedzUsuńGratuluje biochemii i angielskiego ;) i wszystkiego innego ;)
OdpowiedzUsuńMnie by się w ogóle nie chciało ;p Ale ucz się, ktoś musi nas kiedyś leczyć ;) A tak w ogóle masz już pomysł na specjalizację czy wszystko w swoim czasie? ;)
Dzienks :)
UsuńMyślałam o neonatologii, ale to było dawno temu. Teraz coraz bardziej zaczyna kusić interna... Poczekajmy na zajęcia kliniczne, zobaczymy co mi się wtedy spodoba,
Ja miałam teraz praktyki 2 tygodnie na internie ;) Fajne, ale dużo roboty ;) Tzn ty jako lekarz to w sumie ok bo ja raczej z perspektywy pielęgniarki mogę powiedzieć bo ich robotę robiliśmy ;) Jeszcze masz trochę czasu ;)
OdpowiedzUsuńwszędzie taki zapiernicz przed sesją :( Trzymaj się, damy radę!
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie dwa pytania.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi powiedzieć jak szły Ci próbne matury z bio i chem i ile przed maturą zaczęłaś się przygotowywać tak ostro? ;)
Z biologii na 80-90% z chemii bardzo różnie czasem 30 czasem 90 :D Nie pamiętam już dokładnie, ale wydaje mi się, że "ostro" zaczęłam się uczyć już na początku 3 klasy (z moją korepetytorką z biologii inaczej się nie dało) choć systematycznie pracowałam już rok wcześniej.
UsuńKurcze.
UsuńJa biologię bez powtórek na około 65% a chemia to tragedia, jednak w miesiąc poprawiłam do 50%. Teraz mam dwa i pół miesiąca, za chwilę kolejne próbne.Dużo robię, mam korki dwa razy w tygodniu(chemia).
Co do biologii nie mam wątpliwości, że dam radę, nauczycielka nie daje nam żyć z lekcji na lekcje, mamy same powtórki :)
chemii uczę się sama, czasem kilka godzin dziennie..
mam nadzieję, że się jakoś uda ;)
Najważniejsze to się nie poddawać i wierzyć w siebie :) 2 miesiące to dużo czasu na powtórki. Wierzę, że spokojnie dasz radę :D Pozdrawiam
Usuń