niedziela, 17 stycznia 2016

Nefrologia

O tym przedmiocie wiedziałam tylko tyle, że profesor Kokot jest super oraz, że fizjologia funkcji nerki to kosmos (a co dopiero patologia). Dlatego, iż nefro wchodzi w skład mega bloku internistycznego, już od pierwszych zajęć podejść do niej z pełną powagą. Uzbrojona w 2 długopisy, stos kartek oraz podstawową wiedzę z zakresu anatomii i fizjologii nerki stawiłam się na pierwszym seminarium.
Plan zajęć zakładał 2 seminaria rano, potem ćwiczenia w podgrupach z asystentami i na koniec jeszcze jedno seminarium.
Tym razem miałam szczęście i trafiłam do podgrupy bardzo konkretnego doktora. Nie miał dla nas za dużo czasu (jak to na zajęciach klinicznych) ale nie unikał nas i codziennie starał się przekazać nam jakąś porcję wiedzy. Skupiała się na rzeczach praktycznych i ważnych, nie tylko w praktyce nefrologa (np porządnie przemaglował z nami nadciśnienie tętnicze i leki przeciwkrzepliwe). Nie mogę jednak narzekać na innych asystentów. Właściwie każde seminarium było porządnie przygotowane - nikt nie czytał prezentacji anie też nie gadał pół godziny do jednego slajdu z obrazkiem (a to naprawdę nader częste).
Nie myślcie jednak, że te dwa tygodnie wypełnione były uśmiechem, tęczą i jednorożcami!
Pojawiły się trzy problemy:
Primo, nefrologię połączono z reumatologią. Dlatego dwa ostatnie dni bloku musieliśmy jechać do drugiego szpitala akademickiego. Na 8, po ciemku. Istny horror. Poza tym, nauczenie całej reumatologii w dwa dni mówi samo za siebie.
Secundo, pacjenci. Pacjentów stricte nefrologicznych było niewielu, z tego takich, którzy byli w stanie porozmawiać jeszcze mniej, a chętnych do rozmowy to na palcach jednej ręki zliczyć. A historia choroby była potrzebna do zaliczenia. W efekcie robiliśmy jedną historię w 2 osoby co skutkowało dalszymi piekielnościami.
Tertio, studenci, tj. moi koledzy i koleżanki. Wydawać by się mogło, że na IV roku jesteśmy już dorosłymi, bardziej lub mniej odpowiedzialnymi ludźmi. Nic bardziej mylnego! Niektórzy jakby cofali się w rozwoju. Może przesadzam, ale wydaje mi się , że jesteśmy już na takim etapie, że pewne zachowania są po prostu nieprofesjonalne np: spanie na seminariach, zbieranie wywiadu z telefonem przed nosem, jak ognia unikanie dodatkowej wiedzy, skrajna niechęć do badania przedmiotowego i zupełny brak przygotowania na zajęcia. Naprawdę było mi za nich wstyd, zwłaszcza przed naszym asystentem. W związku z powyższym historię choroby pisałam dzień przed zaliczaniem bloku. Sama. Bo otwarcie książki, przeczytanie 2 stron i samodzielne wyciągnięcie wniosków niektórych przerasta.
Na szczęście moja codzienna praca, przygotowanie na zajęcia, notowanie na seminariach bardzo się opłaciło - na zaliczeniu uzyskałam 100% czyli 5 :) Nie byłam wprawdzie jedyna z takim wynikiem, ale i tak bardzo się cieszę. Zaliczenie w ogóle poszło zaskakująco dobrze, zwłaszcza że ani jedno pytanie nie powtórzyło się z poprzednich lat.
I tym optymistycznym akcentem dziś dziękuję za uwagę, arrivederci!

Piosenka na dziś: "Starlight" Slash

3 komentarze:

  1. L.Black mam nadzieję, że wróciłaś do nas na stałe :) Czekam na dalsze posty !

    Pozdrawiam, studentka 1 roku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak miło przeczytać, ze komuś innemu również na studiach medycznych zależy :). Mnie także straszne wkurza postawa wielu moich znajomych: niektórzy sprawiają w wrażenie jakby na zajęciach byli za karę, inni wszystko olewają. Już nawet nie chodzi o kompletny brak przygotowania, ale również o brak szacunku dla pacjentów.
    Myślę, że jest to temat ważny, który warto poruszać, aby zachowania w rzeczywistości nieakceptowalne nie stały się normą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,L.Black, mam takie pytanie...jestes może z Bydgoszczy? Bo pewien post do złudzenia przypominał mi zycie na CM... :)

    OdpowiedzUsuń