Dziś wyjeżdżamy w góry. W sumie to trzeba odebrać dzieciaki z obozu gitarowego i przy okazji postanowiliśmy udać się na niewielki trekking. Przygotowań co nie miara. Każdy musi wziąć w łasny śpiwór, matę lub karimat, kurtkę i jeszcze coś ciepłego oraz ubrania na zmianę. Do podziału między naszą trójką pozostała butla z gazem, jedzenie i kosmetyczka. Moje własne rzeczy zajęły cały plecak i naprawdę nie wiem jak zdołam wziąć jeszcze jedzenie. Chcieliśmy jechać do doliny Pięciu Stawów, ale pogoda nie jest pewna, a poza tym nie ma tam miejsc w schronisku. Nie wiem więc gdzie pójdziemy.
Tydzień temu byłiśmy na Błatniej. Była to spontaniczna wycieczka jednodniowa. Tylko ja i rodzice. Czułam się jakbym znowu była jedynaczką. I, niestety, to było wspaniałe. Nie szliśmy zgodnie ze szlakiem ale używając starych ścieżek i dróg służących do przewozu drewna. Znaleźliśmy też dom, który według mnie wyglądał dokładnie jak domek Baby Jagi z bajki o Jasiu i Małgosi. Były nawet maleńkie drzwiczki prowadzące do komórki, Miejsce idealne do przetrzymywania Małgosi :). W każdym razie następnego dnia byłam tak obolała, że postanowiłam coś zrobić ze swoją kondycją. W środę pojechałam więc na basen i chyba będę tak robić częściej. Muszę jednak poćwiczyć jeżdżenie autobusem. Wsiadłam do złego i spędziłam godzinę robiąc wielkie koło po okolicznych wsiach. Wysiadłam w tym miejscu, w którym wsiadłam. Na szczęści drugi autobus rzeczywiście w kierunku domu. Po drodze zgarnął całe grono staruszków wracających z działek. Cały autobus pełen ludzi jak puszka sardynek, a 3 miejsca koło mnie wolne. Nic dziwnego. Byłam ubrana na czarno (dodatkowo miałam podarte spodnie) do tego rozmazany po basenie eyeliner, odciśnięte okulary pływackie co wyglądało jak blizna wokół oka i nieodłączne słuchawki :). Nie myślałam, że staruszki są tak bojaźliwe.
Wczoraj z kolei czekałam na 3 kurierów. Przyjechało dwóch i to akurat wtedy gdy na dosłownie 5 minut wyskoczyłam do sklepu. W każdym razie moje wymarzone płyty Extreme są już w domu. Z otwarciem zaczekam na spotkanie z rodzeństwem. Kupiłam też tzw pieszczotkę - bransoletkę z pojedynczym szeregiem czarnych ćwieków. Niestety rodzice nie są do niej przychylnie nastawieni. Ojciec wysnuł wniosek, że uwielbiam sado-maso i chcę to zakomunikować światu. Większej bzdury w życiu nie słyszałam. Mama natomiast wysunęła przypuszczenie o zgubnym wpływie muzyki i internetu na moją moralność, duszę i cholera wie co jeszcze. Cóż, będą musieli się przyzwyczaić do czarnych ubrań, czerwonej szminki i mocno pomalowanych oczu. Od lat tak chciałam, ale teraz dopiero miałam odwagę przeciwstawić się mamie w kwestii ubioru.
W kwestii rekrutacji niewiele się zmieniło:
Warszawa zamknęła listy rankingowe, bo mają zapełnione wszystkie miejsca. Tak samo Wrocław (moja ostateczna pozycja w rankingu to 342). W Bydgoszczy jestem na liście rezerwowej na miejscu 667. W Białymstoku podobnie. Przede mną jakieś 200 osób. Jeśli chodzi o Zabrze to próg wynosi 168, a ja mam 165 punktów. Jestem gdzieś w okolicy trzeciej setki na liście niezakwalifikowanych. Pożyjemy - zobaczymy. Kolejne listy dzisiaj, ale z powodu wyjazdu ich nie odczytam.
Piosenka na dziś:
Youth gone wild - Skid Row
Arrivederci
Tydzień temu byłiśmy na Błatniej. Była to spontaniczna wycieczka jednodniowa. Tylko ja i rodzice. Czułam się jakbym znowu była jedynaczką. I, niestety, to było wspaniałe. Nie szliśmy zgodnie ze szlakiem ale używając starych ścieżek i dróg służących do przewozu drewna. Znaleźliśmy też dom, który według mnie wyglądał dokładnie jak domek Baby Jagi z bajki o Jasiu i Małgosi. Były nawet maleńkie drzwiczki prowadzące do komórki, Miejsce idealne do przetrzymywania Małgosi :). W każdym razie następnego dnia byłam tak obolała, że postanowiłam coś zrobić ze swoją kondycją. W środę pojechałam więc na basen i chyba będę tak robić częściej. Muszę jednak poćwiczyć jeżdżenie autobusem. Wsiadłam do złego i spędziłam godzinę robiąc wielkie koło po okolicznych wsiach. Wysiadłam w tym miejscu, w którym wsiadłam. Na szczęści drugi autobus rzeczywiście w kierunku domu. Po drodze zgarnął całe grono staruszków wracających z działek. Cały autobus pełen ludzi jak puszka sardynek, a 3 miejsca koło mnie wolne. Nic dziwnego. Byłam ubrana na czarno (dodatkowo miałam podarte spodnie) do tego rozmazany po basenie eyeliner, odciśnięte okulary pływackie co wyglądało jak blizna wokół oka i nieodłączne słuchawki :). Nie myślałam, że staruszki są tak bojaźliwe.
Wczoraj z kolei czekałam na 3 kurierów. Przyjechało dwóch i to akurat wtedy gdy na dosłownie 5 minut wyskoczyłam do sklepu. W każdym razie moje wymarzone płyty Extreme są już w domu. Z otwarciem zaczekam na spotkanie z rodzeństwem. Kupiłam też tzw pieszczotkę - bransoletkę z pojedynczym szeregiem czarnych ćwieków. Niestety rodzice nie są do niej przychylnie nastawieni. Ojciec wysnuł wniosek, że uwielbiam sado-maso i chcę to zakomunikować światu. Większej bzdury w życiu nie słyszałam. Mama natomiast wysunęła przypuszczenie o zgubnym wpływie muzyki i internetu na moją moralność, duszę i cholera wie co jeszcze. Cóż, będą musieli się przyzwyczaić do czarnych ubrań, czerwonej szminki i mocno pomalowanych oczu. Od lat tak chciałam, ale teraz dopiero miałam odwagę przeciwstawić się mamie w kwestii ubioru.
W kwestii rekrutacji niewiele się zmieniło:
Warszawa zamknęła listy rankingowe, bo mają zapełnione wszystkie miejsca. Tak samo Wrocław (moja ostateczna pozycja w rankingu to 342). W Bydgoszczy jestem na liście rezerwowej na miejscu 667. W Białymstoku podobnie. Przede mną jakieś 200 osób. Jeśli chodzi o Zabrze to próg wynosi 168, a ja mam 165 punktów. Jestem gdzieś w okolicy trzeciej setki na liście niezakwalifikowanych. Pożyjemy - zobaczymy. Kolejne listy dzisiaj, ale z powodu wyjazdu ich nie odczytam.
Piosenka na dziś:
Youth gone wild - Skid Row
Arrivederci
Po takim opisie to na pewno Cię w zakopanem wypatrzę :D
OdpowiedzUsuńZ moja kondycją podobnie, ale przestało mi to przeszkadzać. A ponieważ wycofali wf to roztyje się okropnie :/
Czekam na Ciebie na SUM :)
Na poprawę kondycji mamy jeszcze trochę czasu. Widzę, że twój entuzjazm trudno zabić, przeszła pani doktor ;)
UsuńNo cóż... powiedzmy... strasznie szybko mi czas leci ostatnio.
Usuń"Przeszła" ? :D Aż mi się przypomniał znajomy, który został wyrzucony po 16 sekundach z AGH w Krakowie... Przeszły inżynier :D
A entuzjazm nigdy nie gaśnie, koleżanko po fachu :D
przepraszam, przyszłam miało być rzecz jasna. A w ogóle ciekawa sprawa, po 16 sekundach? Toż nawet nie zdążył wejść :)
UsuńA to już jego relacja, ja tylko przekazuję. Nie było mnie to nie wiem. Podobno wszedł do środka wpisali go na listę studentów po czym wyszło na jaw, że zmienił sobie wynik z podstawowego angielskiego o JEDEN punkt i to jeszcze na swoją niekorzyść... No i został skreślony z listy.
UsuńNie mógł się odwołać od tej decyzji?
UsuńJa właśnie wróciłam z 8 dniowych wakacji w Kotlinie kłodzkiej... i po 6 godzinnym chodzeniu po Górach Stołowych i parku Narodowym też stwierdziłam, że moja kondycja nie jest za dobra ;p
OdpowiedzUsuńA podobało ci się chociaż?
Usuńtak ;) i to bardzo ;)
OdpowiedzUsuń