czwartek, 7 czerwca 2012

Wycieczki na dwóch kółkach 1

Wpadłam na pomysł serii postów pod powyższym tytułem. Dzisiaj popołudniu z racji dnia wolnego uciekliśmy do lasu opatentować nową trasę. Przejechaliśmy jakieś 20 kilometrów po wiejskich ścieżkach i lesie. Właśnie wróciliśmy. Nie raz zastanawiałam się gdzie właściwie jesteśmy i dokąd zmierzamy, ale jakoś udało się dojechać do domu. Zahaczyliśmy jeszcze o wypożyczalnię filmów, więc zapowiada się spokojny wieczór z Diabłem, który ubiera się u Prady ;). 
Cieszę się, że mogłam wrócić do roweru. Dziś była moja druga wyprawa w tym sezonie. Przez maturę ominęło mnie jakieś 12 wyjazdów. Zwykle jeździmy po lesie, który znajduje się nieopodal centrum naszego miasteczka. Niby są tam ścieżki rowerowe (i drogi zaznaczone na GoogleMaps), ale normalny rower ma naprawdę trudno. Czasem przydałaby się też maczeta. 

Standardowa trasa (kolor czerwony) zaczyna się przy hotelu Amedeus. Następnie przejeżdża się koło kompleksu małych jeziorek, mija tzw źródełko i po kilku trudniejszych podjazdach natrafić można na drogę prowadzącą do jeziora przy dawnym szpitalu przeciwgruźliczym. Kiedyś miejsce to było opuszczone i zaniedbane. Las wyrósł taki właśnie w celu odizolowania gruźlików. Teraz tchnięto w niego życie. Bajoro to zwane jest Balatonem i w okresie letnim obfituje w atrakcje takie jak park linowy, kajaki i mini plaża. Zwłaszcza w weeknedy jest tam sporo ludzi, zwłaszcza z blokowisk. My jednak zanurzamy się głębiej w leśne gęstwiny, aż wydaje się, że jesteśmy sam na sam z naturą.
Jedzie się ścieżką wśród trawi i jeżyn do górki, gdzie na początku lata jest dodatkowa atrakcja. Mianowicie małe ropuszki. Na szczycie tego wzniesienia (czerwona kropka) jest większa kałuża, gdzie co roku przychodzi na świat nowe pokolenie tych wspaniałych stworzonek. Młode dają się złapać i śmiesznie chodzą po dłoniach. Są w wielu kolorach. Począwszy od ceglastego, poprzez brunatny, na brudniej zieleni kończąc. Potem jest przejazd przez wąwóz i dojazd do większej drogi. Tam zwykle zawracamy, choć czasem przejeżdżamy na drugą stronę drogi i jadąc wzdłuż niej po lesie, docieramy do starej baszty rycerskiej (czarna kropka). 
Baszta zwana także Wieżą Romantyczną

Tę trasę trudniej nanieść na mapę, więc na razie zaznaczony jest tylko jej początek (kolor czarny). 
Dodatkową atrakcją trasy jest przejazd dookoła "Balatonu" - kolor fioletowy. Nazywamy to "trasą MTB", gdyż tamtędy została poprowadzona trasa w czasie ostatnich zawodów kolarstwa górskiego MTB. Jest to ulubione miejsce mojego brata, ponieważ jak każdy młody ssak nie wie co to strach i jedzie nawet przez wąwozy, które mi ścinają krew w żyłach. W najbliższym czasie mamy zamiar tam poćwiczyć, więc może go nagram?
To dopiero początek tajemnic tego lasu. Mam zamiar dokładnie udokumentować wyprawy dzięki zdjęciom i mapom. Co wy na to?
Na razie idę oglądać film. Arrivederci!

5 komentarzy:

  1. Rower... jak ja dawno na nim nie jeździłam... Ale jakoś tak "nie mam czasu" bo od zakończenia szkoły mam tyle czasu, że jedyne co z nim robie to go marnuje... Może jak będzie ładniejsza pogoda to też zacznę sezon rowerowy ;) Ja mam jakąś mapę tras rowerowych w Rybniku i okolicach... więc może na coś się przyda ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. W okolicy Rybnika świetnie się jeździ koło Zalewu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No są lasy, zalew i w tym kotwica i stodoły ;) Ja akurat mam 5 min. na rowerze od lasów 2 i przez ten jeden to idealna ścieżka rowerowa na stodoły ;)

      Usuń
  3. Rower stanowczo nie jest dla mnie. Mam dość po 10min... Ale las świetny, żałuję, że my takich atrakcji nie mamy. U nas są inne, ale góry po jakimś czasie strasznie się nudzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Cudze chwalicie, swego nie znacie..."
      Moja mama cały czas narzeka, że ma dość jeżdżenia po lesie i chce dla odmiany po górach.

      Usuń